Kto nie inwestuje, ten traci
Na przestrzeni lat ciągniki, a zwłaszcza ich podzespoły, znacznie się zmieniły. Zmianom sprzyjał przede wszystkim postęp technologiczny, a konstruktorzy poświęcili lata pracy na stworzenie wysokowydajnych jednostek napędowych. Znaleziono również sposoby na efektywne przenoszenie napędu oraz zaawansowane rozwiązania elektroniczne, by optymalnie wykorzystywać możliwości nowoczesnych mechanizmów. Ciągnik M135GX marki Kubota korzysta ze wszystkich tych zdobyczy technologii – ku zadowoleniu rodziny Kupców z miejscowości Górka Jaklińska w woj. małopolskim.
Spis treści
Gospodarska katarynka
Małopolska słynie z pracowitości swoich mieszkańców. Tutaj z reguły gospodarstwa są małe, co nie przeszkadza jednak rolnikom w osiąganiu sukcesów – szczególnie tym, którzy wyznają starą zasadę ekonomii: kto nie inwestuje, ten się cofa. W latach 70. ubiegłego stulecia Stanisław Kupiec przejął gospodarstwo po rodzicach. Obecnie w użytkowaniu rodziny Kupców są 22 ha gruntów, z przewagą ziemi klasy III. Gospodarze zajmują się produkcją warzyw, głównie kalafiora, pod osłonami i na polach.
– Uprawiamy również kapustę białą, czerwoną i pekińską, bakłażany oraz paprykę. Nasza mama wywodzi się z zagłębia warzywniczego w Tropiszowie, porównywalnego z uprawami rodem z Holandii. Pewnie stąd zaszczepiła w nas zacięcie do pracy przy warzywach – śmieje się pan Mirek Kupiec. – Jak nie ma zgody w rodzinie, to zazwyczaj nie ma zysków. Pracujemy więc wspólnie, moi dwaj bracia i rodzice. Razem idziemy plewić, sadzić, ciąć kalafiory, kapustę.
– Praca w gospodarstwie warzywniczym odbywa się w trybie ciągłym – mówi pani Danuta. – Wiosną zakładamy tunele, sadzimy, podlewamy, plewimy, rozściełamy agrowłókninę. Kupujemy nasiona i sami produkujemy rozsadę. Po tych zabiegach nadchodzi czas na ściąganie, saletrowanie, cięcie, wysadzenie na pole, znowu podlewanie, plewienie, podwiązywanie, cięcie i tak do jesieni. Później zwożenie kapusty pekińskiej, białej i czerwonej do przechowalni. Do końca listopada musimy zakończyć orkę. W grudniu i po świętach zaczyna się handel, czyli obieranie kapusty, pakowanie, sprzedawanie – dodaje jedyna kobieta w rodzinie.
Warsztat pod gołym niebem
Kupcowie przechowują warzywa w chłodniach. Bywają takie dni, że już od 3 nad ranem tną kalafiory, z przerwami na posiłki, do 21. Praca w rolnictwie polega na tym, że rolnik na dobrą sprawę nie może do końca liczyć wkładu własnego, a będąc uzależnionym od pogody, czasem trzeba wytężyć siły, aby szybko wykonać niezbędne prace.
– Zbiory są regulowane pogodą. Sadzimy co 2 tyg., czasem mamy 3 rzuty na raz. Zbiory trwają od końca kwietnia, czasem od początku maja, do końca października. Kalafior jest bardzo wymagającym warzywem. By kwiat był biały, trzeba się postarać. Dział korzenny można wypracować mechanicznie, ale opieka nad warzywami to praca rąk. Trzeba wytrwale dążyć do celu, a choć mamy do dyspozycji warsztat pod chmurką, do pola trzeba wyjść. Chcemy dobudować dodatkowe wiaty, nowe garaże, by usprawnić nasze gospodarstwo. Na wsi trzeba bez przerwy inwestować. My jesteśmy nastawieni na inwestowanie – podkreśla pani Danuta.
Kupcowie co roku jeżdżą na różne wystawy, targi. Oglądają najnowsze maszyny. Spotykają się ze specjalistami z zakresu chorób kalafiorów. Prowadząc dyskusje, wyciągają wiele pozytywnych wniosków, które wdrażają później u siebie podczas kolejnych upraw.
Zgrany duet
W codziennej pracy rodzinę Kupców wspomaga ciągnik Kubota M135GX w wersji z amortyzacją przedniej osi.
– Z Kubotą współpracujemy od sierpnia ubiegłego roku. Ciągnik jest ładny, dobry, składany w całości w Japonii. Zachęciła nas też cena. Szukaliśmy ciągnika minimum 125-konnego. Potrzebowaliśmy dużego traktora, wybraliśmy M135GX. Mieliśmy także możliwość przetestowania maszyny. O Kubocie słyszeliśmy jednak już wcześniej. Paweł Krzek z firmy Pilar-Tech przyjechał do nas z ofertą, a wtedy zdecydowaliśmy się na zakup. Jesteśmy bardzo zadowoleni. Bliskość serwisu (zaledwie 1,5 km) miała również duży wpływ na naszą ostateczną decyzję – opowiada pan Mirek. – Dzięki nowemu, pomarańczowemu ciągnikowi nasz komfort pracy poprawił się tak bardzo, że wszyscy chcieli nim jeździć. Jego użytkowanie spowodowało oszczędność czasu, zwłaszcza że najdalsze pole jest umiejscowione 15 km od domu. M135GX obniżył też koszty produkcji naszych warzyw, choćby przez to, że nie generuje kosztów napraw. Mimo wielu systemów elektronicznych zainstalowanych w ciągniku jego obsługa jest bardzo prosta i intuicyjna. Każdy może sobie poradzić. Wykorzystujemy go do prac polowych, orki i transportu z lawetą. Żaden inny ciągnik porównywalnej wielkości nie będzie miał takiego skrętu – 4,1 m umożliwia bardzo szybkie zawracanie. Wyposażenie standardowe w zupełności nam wystarcza. Niczego nie musieliśmy domawiać – podkreśla gospodarz.
Wymierne korzyści
– Decydujące słowo zawsze należy do klienta. Ciągniki mają jednak takie wyposażenie, że nie mamy problemu ze sprzedażą. Standardowa specyfikacja M135GX obejmuje obciążniki, klimatyzację, fotel pneumatyczny, szyberdach, rewers sterowany elektro-hydraulicznie, CBM-y na końcach ramion tylnego TUZ, zaczep automatyczny oraz pneumatykę 1- i 2-obwodową. Ponadto każdy ciągnik posiada funkcję Bi-Speed Turn pozwalającą przednim kołom obracać się prawie 2 razy szybciej niż tylne, aby zacieśnić skręt, oraz 3-stopniowy reduktor zespolony z 8-biegową przekładnią z wszystkimi biegami przełączanymi pod obciążeniem. Skrzynię biegów wyposażono w funkcję automatycznej zmiany przełożeń, dzięki czemu ciągnik sam zrzuca lub podbija biegi w zależności od obciążenia, z jakim pracuje. To nie wszystko, system Work Cruise potrafi zarządzać pracą silnika w taki sposób, aby wydajność pracy ciągnika była stała mimo zmian obciążenia. Dużym udogodnieniem dla użytkownika jest też podłokietnik umożliwiający przełączanie biegów oraz obsługę tylnego podnośnika. Najwolniejszy bieg można ustawić na prędkość 200 m/godz. – wymienia zalety ciągnika M135GX pan Paweł Krzek, specjalista ds. sprzedaży z ramienia firmy Pilar-Tech.
Spędzając czasem nawet kilkanaście godzin w ciągniku, nie czuje się zmęczenia. Przestronna kabina jest bardzo dobrze wyciszona, można bez problemu słuchać muzyki. Ten atut podkreśla każdy z młodych członków rodziny Kupców. – Dla mnie również plusem jest lusterko wsteczne, bardzo pomocne podczas orki. Oświetlenie z tyłu i z przodu jest w porządku, mam jednak lekkie zastrzeżenie co do widoczności na boki, przydałoby się dodatkowe oświetlenie nad kierunkowskazami – dodaje pan Mirek.
W Polsce panuje przeświadczenie, że jeśli ciągnik jest dobry, to cena musi być kolosalna. Wystarczy jednak sprawdzić u dilerów jakość wykonania, by przekonać się, że niekoniecznie tak jest. – Opłaca się inwestować w maszyny, jeśli chce się osiągać dobre wyniki w warunkach tak dużej konkurencji. Warto iść w nowe technologie, nie możemy zostawać z tyłu. W warzywnictwie sporo rzeczy trzeba wykonać ręcznie, ale wspomagamy się maszynami przy przygotowaniu pola do produkcji. Uważamy, że trzeba iść z postępem. Choć praca jest ciężka i często nie możemy sobie pozwolić na wakacje, jesteśmy zadowoleni z tego, co mamy – podsumowuje rolnik.
Tekst archiwalny. Pochodzi z nr 1 (9) 2016 magazynu “Made in Kubota”.