Japońska jakość w polskim sadzie
Zainteresowanie pomarańczowymi traktorami z Kraju Kwitnącej Wiśni jest coraz większe. Marka Kubota zdobyła uznanie polskich rolników, ponieważ prosta konstrukcja, bogate wyposażenie standardowe i japońska niezawodność stanowią argumenty przemawiające do wielu klientów. Dlatego dla koncernu Kubota niezwykle ważne jest gromadzenie informacji na temat eksploatacji sprzętu w różnych warunkach, by kolejne modele japońskich traktorów spełniały oczekiwania następnych użytkowników.
Jakość i funkcjonalność marki Kubota potwierdza fakt, że ciągniki tej marki coraz częściej pracują w polskich gospodarstwach, pozwalając uniknąć nieprzewidzianych przestojów i opóźnień. W sadach państwa Bierutów z miejscowości Dąbrowa pod Sompolnem od czerwca tego roku znakomicie spełnia swoją rolę ciągnik Kubota M7040 Narrow.
Spis treści
Los tak chciał
Mariusz Bierut w sadzie pracuje jako trzecie pokolenie z kolei. Pełnoprawnie gospodarzy od roku, krótko po ukończeniu studiów rolniczych w Poznaniu. Indeks otrzymał z konkursu pt. „Jak zagospodarować gospodarstwo rolne” oraz dzięki wysokiemu wynikowi na maturze w technikum ogrodniczym. Tytuł inżyniera zdobył na kierunku ogólnorolnym, a magistra z nasiennictwa i szkółkarstwa. W sadach o areale ok. 25 ha rosną w 90% jabłonie, głównie odmiany Idared, wiśnie, czereśnie i śliwy. Jak mówi sam gospodarz, wygrał los na loterii, praca stała się jego pasją, a w życiu najważniejsze jest, by robić to, co się kocha.
Wkrótce ma powstać marka jabłek z Sompolna. Projekt jest na etapie planowania, co dodatkowo dopinguje młodego rolnika. Trzeba jednak pamiętać, że codzienna praca w sadach jest uzależniona od pory roku. – Zimą przycinamy drzewka, przeprowadzamy remonty maszyn, szczepimy materiał szkółkarski. Prowadzimy również szkółkę drzewek owocowych, to dla nas też miernik tego, co będzie modne w kolejnym roku. Teraz zapanowała moda, by jabłko było jednobarwne – albo czerwone lekko wykolorowane, albo zielone. Dziś sadownik nie może zająć się tylko produkcją, musi na bieżąco kalkulować wszystkie wydatki, by się wszystko zgadzało. Musi ciągle myśleć, jak zminimalizować własne ryzyko. Chciałbym produkować dobry materiał. Za chwilę przyjdzie zima – sezon martwy, musimy zarobić tyle, żeby mieć odłożony zapas na przyszły sezon. Szkoda, że w Polsce nadal nie ma ceny gwarantowanej, no i jest kiepsko, jeśli chodzi o informacje dla rolników – utyskuje pan Mariusz.
Mistrz oszczędności
Współczesne rolnictwo potrzebuje mocnych i niezawodnych traktorów, które współpracują z różnymi maszynami. Mariusz Bierut postawił na japońską jakość, kupił ciągnik M7040N w Kutnie, w firmie Polsad. – Woziliśmy śliwki do skupu, po drodze widzieliśmy traktory Kubota. Zainteresowałem się tematem, znajomi również wychwalali ten sprzęt. Ja z mechanizacją jestem raczej na bakier, tym bardziej potrzebowałem prostego w obsłudze ciągnika. W końcu ciągnik Kubota stanął na naszym podwórku. Potrzebowałem traktora uniwersalnego, wolałem więcej koni, by wykorzystać go do wielu prac, do kosiarki, sadzarki. Mam w planie dokupienie kolejnej, większej kosiarki. Chcę za jednym przejazdem kosić trawę i od razu pryskać drzewka. Trzeba było zacząć od ciągnika, bo jak się człowiek przesiądzie z 30-letniego traktora do nowego, czuje się jak w niebie. To dwa różne światy – śmieje się gospodarz.
Ciągniki marki Kubota od dawna uchodzą za pojazdy wyjątkowo oszczędne, o rekordowo niskim spalaniu paliwa. Posiadacze pomarańczowych traktorów przekonali się o tym, porównując spalanie swoich pojazdów z innymi markami. Sadowniczy ciągnik M7040N o wąskiej budowie napędzany jest 16-zaworowym, 4-cylindrowym silnikiem z turbodoładowaniem o mocy 74 KM. Dużym ułatwieniem jest rewers hydrauliczny pozwalający na bezsprzęgłową zmianę kierunku jazdy, co znacznie poprawia wydajność i komfort pracy. System Bi-Speed Turn powoduje, że po przekroczeniu kąta 35 stopni przednie koła zaczynają obracać się z prędkością prawie dwa razy wyższą niż tylne. W ten sposób zmniejsza się promień zawracania ciągnika, co ułatwia wjechanie w kolejne rzędy drzewek, a także manewrowanie między budynkami. W ciągniku M7040N minimalny promień skrętu z włączonym systemem Bi-Speed Turn wynosi 3,5 m.
Kubota ta idealnie wkomponowała się w profil gospodarstwa Bierutów. – Traktor najczęściej chodzi na biegach pełzających i polowych. Ten ciągnik wszędzie wjedzie. Wykorzystuję Bi-Speed podczas skręcania, a sam ciągnik jest bardzo stabilny i ma bardzo sprawny tylny podnośnik. Ciągnik jest mocny i bez problemu współpracuje ze wszystkimi maszynami. Serwis jest bardzo w porządku. Jakub Krotowski – sprzedawca firmy Polsad – często udziela mi wielu cennych wskazówek. Jesteśmy już po dwóch przeglądach, przed nami trzeci. Koszty eksploatacji w moim gospodarstwie uległy znacznemu zmniejszeniu. Komfortowa kabina, ergonomiczny fotel, zwrotność i mały apetyt na paliwo to wizytówka mojej Kuboty M7040N. Nie można też zapominać o jakże przydatnej podczas upałów klimatyzacji z istotną podczas oprysków funkcją blokowania dopływu powietrza z zewnątrz do środka kabiny – wymienia zalety Mariusz Bierut. Właściciel narzeka jednak na zbyt ciasne rozmieszczenie elementów z tyłu ciągnika, a szczególnie umiejscowienie zbiornika paliwa. – Miałem problem z podpięciem osprzętu. Wpadłem na pomysł i sam zainstalowałem sobie dodatkowe lusterko, teraz jest lepiej – dodaje.
Technologia w ramionach tradycji
Mariusz Bierut idzie w kierunku nowości, a jego ojciec patrzy jeszcze przez pryzmat starej szkoły, lecz wspólnie wypracowują kompromis. Bierut senior ze spokojem patrzy na pomysły syna. Dla obu ważne jest, by dobrze wyprodukować i dobrze sprzedać, wtedy są pieniądze, za które można kupić nowe maszyny. – Postanowiłem wszystkie drzewka opalikować. Matematyka mówi sama za siebie. Z sadów nieopalikowanych można zebrać do ok. 60 ton z hektara, przy drzewkach na słupach z tego samego areału, z 5-letniego sadu można zebrać ok. 80 ton. Cyfry nie kłamią. Wierzę, że ta inwestycja wkrótce mi się zwróci. Stary sad zaczyna zamierać, czeka mnie teraz modernizacja. Trzeba iść z duchem czasu, a nie zostawać z tyłu. Z sadu nie zrezygnujemy, pewnie będę robił nowe zasadzenia. Źle w życiu nie trafiłem, brakuje mi tylko dobrej ceny. Na pewno będę również powiększał park maszynowy. Myślę nad zakupem w przyszłości jeszcze małego ciągnika, typowo sadowniczego – podsumowuje Mariusz Bierut. Jeśli rolnik trafi z zakupem w przysłowiową dziesiątkę i ciągnik będzie przynosił oczekiwane zyski, długo nie będzie chciał się z nim rozstać. Wszystko wskazuje na to, że Kubota w Dąbrowie zagości na dłużej.
Tekst archiwalny. Pochodzi z nr 4 (8) 2015 magazynu “Made in Kubota”.